wtorek, 23 października 2012

i nie ma stabilizacji...
nie rozumiem Bożego działania...
najpierw dostajesz super ekstra prezent z nieba
a po niecałych 24 h BUM  i wszystko ucieka...
dlaczego pytam, nie rozumiem jaki to ma sens...

piątek, 12 października 2012

Wrocławskie przygody

Trochę przerwy z pisanie było, przez papierkową robotę na studiach, ale już nadrabiam :)
Egzaminy wszystkie do przodu, mogę już sobie śmigać po ulicach, jak tata użyczy mi samochodu, a angielski mam od semestru letniego.

    Tyle co się przez ostatnie 2 tygodnie naczekałam w kolejkach to chyba nigdy tak nie miałam...jak nie do dziekanatu, to ksero, to w sklepie, i mega kolejki po urbancard, na szczęście mam to za sobą. Tylko tramwaje mnie nie lubią i mi uciekają albo w ogóle nie przyjeżdżają... i zamek w drzwiach robi mi numery i się zacina i nie chciał mnie wypuścić na pierwsze wykłady. Wykłady...są ciekawe, poza tymi z poetyki, po pan jest nie do ludzi, że tak go określę, bo przecież wiecie, że  "w świecie realnym Miś Uszatek nie istnieje" ;( a dom Ślimaka stał na pagórku a poeta może opisywać rogatą sarnę i jeszcze "Oho! To jest LEW! Ale on mi nic nie zrobi .Mogę się czuć bezpiecznie...", przeraża mnie trochę gramatyka opisowa, ale jakoś to przeżyję.

   W zeszłym tygodniu był KONCERT! <3 tak długo oczekiwany, było suuuper D: mega moc, musiałam uważać, żeby nie wciągnęli mnie w pogo :P w tym momencie muszę wrócić do nadziei z poprzedniego postu... trochę zagasła... nie takie były moje wyobrażenia...ale widocznie ma to jakiś dalszy sens lecz teraz tego nie rozumiem... i zostałam "przymuszona" do przyjścia do duszpasterstwa i nie miałam wyjścia :P

   Pojechałam we wtorek, oczywiście nie obyło się bez przygód, uciekły mi wszystkie możliwe tramwaje i ponad pół trasy musiałam pokonać pieszo... przez co spóźniłam się na Eucharystię, ale i tak była wspaniała. Po Mszy było spotkanie ogólnoduszpasterskie, takie by się zapoznać, dowiedzieć o co chodzi... nikogo tam nie znałam, ale zostałam przyjęta bardzo ciepło, poczułam się jak na oazie, poznałam nowych, wspaniałych ludzi, którzy zachęcali mnie do różnych grup a najbardziej do muzycznej (dlaczego nie wiem :P). I widziałam na żywo Baranka Bialego :P. A w środę była Msza na rozpoczęcie roku akademickiego w kościele na Piasku. Uroczysta, z kardynałem, wszystko pięknie, tylko przykro, że przyszło tak mało młodzieży.

   Jutro jadę no Zielonej Góry na kongres Nowej Ewangelizacji, na pewno będzie to wartościowy czas, taki dobry początek Roku Wiary :)



ps relacja z łóżka obok, ściany obok i kuchni czyli mieszkania innym razem :P