sobota, 3 listopada 2012

Muszę coś napisać, bo już nie mogę tego w sobie dusić.
Tylko nie wiem jak ubrać to w słowa. Do tej pory nie potrafię tego zrozumieć... może jak zwykle za dużo sobie zaplanowałam, a może jest w tym jakiś głębszy sens, na którego odkrycie muszę poczekać?

miało już nie być chaotycznych postów, a ten jeszcze większy chaos niesie, niczym ze starożytnego dramatu, było nawet podejrzenie intrygi... z tą różnicą, że nie ma tu ironii losu i nikt nikogo nie zabił,
choć rany pozostały gdzieś tam w sercu to i tak czekam z nadzieją.... choć to prawie nierealne, że coś się zmieni...
ale ja jestem zbyt uczuciowa... i będę pamiętać, dopóki mi nie przejdzie
tylko, że tym razem chyba zaszło za daleko i potrwa długo....
i tak wybaczyłam
lecz liczę na to, że może jednak coś jeszcze zapłonie...
jak przeżyję po czwartku to chyba zniosę już wszystko


świeczki czekają...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz