Wróciłam z Tylmanowej z 3*
było to wspaniałe przeżycie. Cudowni ludzie, poznawanie Żywego Kościoła,
żywotów świętych, zagłębianie się w Liturgię Godzin J i mój ulubiony punkt
programu (nie, nie jedzenie :P) wirtualne zwiedzanie Rzymu czyli historia sztuki
<3 moje oczekiwania wypisane na początku rekolekcji chyba w większości się
spełniły. Nasz cudowny stół, najgłośniejszy, najbardziej śmieszny i gdzie
zawsze brakowało jedzenia, rozwalająca się kładka, którą trochę naprawili,
rozgwieżdżone niebo, upały i alergiczny kaszel. Znajomi z zeszłego roku i nowe
osoby, jazda stopem i podróże autobusem oraz nieprzespane noce – spałam
maksymalnie po 6 godzin, ale było warto, cudowne 16 dni!
Dużo zwiedzaliśmy przepięknych kościołów, były
to głównie bazyliki. Chyba nie wymienię wszystkich miejsc, w których byliśmy,
ale najbardziej podobało mi się w Dębnie, ze względu na unikatową architekturę
i wystrój kościoła – kościół wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO,
cały z drewna, ozdobne polichromie -
bogactwo wzorów, 70 barw, tryptyk z czasów średniowiecza itd. itd…(aż nie
chciałam stamtąd wyjść xD). Drugim miejscem, gdzie mi się bardzo podobało, ze
względu na wartości architektoniczne była cerkiew w Jaworkach – jest ona teraz
kościołem katolickim. Posiada przepiękny, odnowiony ikonostas i bogatą
polichromię. Byliśmy również na Słowacji, w sanktuarium, które dla Słowaków
jest jak nasza Częstochowa, jednak tam bardziej zachwycił mnie inny kościół –
gdzieś między budynkami mieszkalnymi znajduje się cudowny, barokowy kościół.
Takiej odmiany baroku to ja jeszcze nie widziałam, pełne bogactwo, coś czego
nie da się opisać. Z przeżyć duchowych na pewno w moim sercu pozostaną Wadowice
oraz Kalwaria Zebrzydowska – gdzie doznałam łaski od Boga – moja modlitwa
została wysłuchana niemal natychmiast… I oczywiście Jamna… i Matka Boża
Niezawodnej Nadziei – kiedy zobaczyłam tą ikonę, której historię opisze może
innym razem, nie miałam wątpliwości, czemu od zawsze chciałam tu przyjechać, to
cudowne miejsce, jak to zostało powiedziane, przesiąka modlitwą. W ołtarzu jest
otwór, przez który, można wrzucić swoje intencje – są one omadlane każdego dnia
przez obecne tam siostry i ojców Dominikanów i ja swoje też zostawiłam, wierzą
w to, że zostaną wysłuchane. Podczas rekolekcji utwierdziłam się w tym, że chcę
należeć do DKS-u. Zaskoczeniem było to, że na tym turnusie były 2 osoby, które
były ze mną na 1*, to wspaniałe, że mogliśmy dalej razem kroczyć ku
Chrystusowi. Miłym akcentem było spotkanie, podczas dnia wspólnoty w
Krościenku, oazy redemptorystowskiej z o. Markiem, którego serdecznie
pozdrawiam ( nie, nie zaniżyłabym poziomu, gdybym była z Wami :P, jakbyście
mieli 3* to bym pojechała). Oglądaliśmy 2 filmy „Droga do nieba” a drugi nie
wiem jaki, ale oba piękne. Tańczyliśmy belgijskiego i inne tańce, graliśmy w
mafię, tunel oraz paradę oszustów, którą moja grupa wygrała :D. Odbył się także
wybór 12 wielkich ludzi Kościoła, do których startował św. Beda, jednak zyskał
za mało głosów xD. Atrakcją były krościenkowe lody, których pojawiły się nowe
smaki: ciasteczkowe i porzeczkowe ;). Wyjście w góry, trasa lekka, przecież
tylko do Czerwonego Klasztoru, tylko ikt nie wspomniał, że powrót górami znaczy
powrót podejściem prowadzącym na Trzy Korony, które jest cięższe od podejścia
od strony Krościenka, ale jesteśmy wielcy, trasa pokonana w mniej minut niż
było to podane i to o wiele, ale o ile nie pamiętam.
Na koniec myślę, że należą się
podziękowania, najpierw Bogu, bo przecież jeszcze tydzień przed oazą, nie
wiedziałam, czy będę mogła tu być od pierwszego dnia, następnie księdzu
moderatorowi Zygmuntowi – niesamowity człowiek, siostrze Magdalenie –
animatorce, mojej grupie w składzie: Klaudia, Andrzej, Filip, animatorce Darii
za poszerzenie mojej wiedzy z historii sztuki, animatorce Romie – za to, że
była z Głogowa :P, Andzi, która wprawdzie była na drugim stopniu, ale musiała
mnie czasem wysłuchiwać, za wszystkie rozmowy i podjęte decyzje, Tomaszowi –
animatorowi formacji rocznej, bez którego bym tu nie pojechała. Szczególne
podziękowania kieruje Marysi, która już po raz drugi wytrzymała ze mną w pokoju
przez 16 dni – za nocne (i nie tylko) rozmowy, jedzenie zupek i czajnik xD,
zielony lakier do paznokci, suszarkę, za to, że mogłyśmy się jeszcze lepiej
poznać, za to, że był to nasz już ostatni wspólnie spędzony tak długi czas, ale
myślę, że pomimo tego, że będzie mi brakować Twojego śmiechu, nasza znajomość
przetrwa.
DZIĘKUJĘ! ;*
Aktualnie zwiedzam sobie
Bieszczady, wcześniej byłam w Krakowie, ale o tym napiszę innym razem.
Pozdrawiam :D
Matka Boża Niezawodnej Nadziei z Jamnej ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz