niedziela, 12 sierpnia 2012

Tylmanowa :)


Wróciłam z Tylmanowej z 3*  było to wspaniałe przeżycie. Cudowni ludzie, poznawanie Żywego Kościoła, żywotów świętych, zagłębianie się w Liturgię Godzin J i mój ulubiony punkt programu (nie, nie jedzenie :P) wirtualne zwiedzanie Rzymu czyli historia sztuki <3 moje oczekiwania wypisane na początku rekolekcji chyba w większości się spełniły. Nasz cudowny stół, najgłośniejszy, najbardziej śmieszny i gdzie zawsze brakowało jedzenia, rozwalająca się kładka, którą trochę naprawili, rozgwieżdżone niebo, upały i alergiczny kaszel. Znajomi z zeszłego roku i nowe osoby, jazda stopem i podróże autobusem oraz nieprzespane noce – spałam maksymalnie po 6 godzin, ale było warto, cudowne 16 dni!
 Dużo zwiedzaliśmy przepięknych kościołów, były to głównie bazyliki. Chyba nie wymienię wszystkich miejsc, w których byliśmy, ale najbardziej podobało mi się w Dębnie, ze względu na unikatową architekturę i wystrój kościoła – kościół wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO, cały z drewna, ozdobne polichromie  - bogactwo wzorów, 70 barw, tryptyk z czasów średniowiecza itd. itd…(aż nie chciałam stamtąd wyjść xD). Drugim miejscem, gdzie mi się bardzo podobało, ze względu na wartości architektoniczne była cerkiew w Jaworkach – jest ona teraz kościołem katolickim. Posiada przepiękny, odnowiony ikonostas i bogatą polichromię. Byliśmy również na Słowacji, w sanktuarium, które dla Słowaków jest jak nasza Częstochowa, jednak tam bardziej zachwycił mnie inny kościół – gdzieś między budynkami mieszkalnymi znajduje się cudowny, barokowy kościół. Takiej odmiany baroku to ja jeszcze nie widziałam, pełne bogactwo, coś czego nie da się opisać. Z przeżyć duchowych na pewno w moim sercu pozostaną Wadowice oraz Kalwaria Zebrzydowska – gdzie doznałam łaski od Boga – moja modlitwa została wysłuchana niemal natychmiast… I oczywiście Jamna… i Matka Boża Niezawodnej Nadziei – kiedy zobaczyłam tą ikonę, której historię opisze może innym razem, nie miałam wątpliwości, czemu od zawsze chciałam tu przyjechać, to cudowne miejsce, jak to zostało powiedziane, przesiąka modlitwą. W ołtarzu jest otwór, przez który, można wrzucić swoje intencje – są one omadlane każdego dnia przez obecne tam siostry i ojców Dominikanów i ja swoje też zostawiłam, wierzą w to, że zostaną wysłuchane. Podczas rekolekcji utwierdziłam się w tym, że chcę należeć do DKS-u. Zaskoczeniem było to, że na tym turnusie były 2 osoby, które były ze mną na 1*, to wspaniałe, że mogliśmy dalej razem kroczyć ku Chrystusowi. Miłym akcentem było spotkanie, podczas dnia wspólnoty w Krościenku, oazy redemptorystowskiej z o. Markiem, którego serdecznie pozdrawiam ( nie, nie zaniżyłabym poziomu, gdybym była z Wami :P, jakbyście mieli 3* to bym pojechała). Oglądaliśmy 2 filmy „Droga do nieba” a drugi nie wiem jaki, ale oba piękne. Tańczyliśmy belgijskiego i inne tańce, graliśmy w mafię, tunel oraz paradę oszustów, którą moja grupa wygrała :D. Odbył się także wybór 12 wielkich ludzi Kościoła, do których startował św. Beda, jednak zyskał za mało głosów xD. Atrakcją były krościenkowe lody, których pojawiły się nowe smaki: ciasteczkowe i porzeczkowe ;). Wyjście w góry, trasa lekka, przecież tylko do Czerwonego Klasztoru, tylko ikt nie wspomniał, że powrót górami znaczy powrót podejściem prowadzącym na Trzy Korony, które jest cięższe od podejścia od strony Krościenka, ale jesteśmy wielcy, trasa pokonana w mniej minut niż było to podane i to o wiele, ale o ile nie pamiętam.
Na koniec myślę, że należą się podziękowania, najpierw Bogu, bo przecież jeszcze tydzień przed oazą, nie wiedziałam, czy będę mogła tu być od pierwszego dnia, następnie księdzu moderatorowi Zygmuntowi – niesamowity człowiek, siostrze Magdalenie – animatorce, mojej grupie w składzie: Klaudia, Andrzej, Filip, animatorce Darii za poszerzenie mojej wiedzy z historii sztuki, animatorce Romie – za to, że była z Głogowa :P, Andzi, która wprawdzie była na drugim stopniu, ale musiała mnie czasem wysłuchiwać, za wszystkie rozmowy i podjęte decyzje, Tomaszowi – animatorowi formacji rocznej, bez którego bym tu nie pojechała. Szczególne podziękowania kieruje Marysi, która już po raz drugi wytrzymała ze mną w pokoju przez 16 dni – za nocne (i nie tylko) rozmowy, jedzenie zupek i czajnik xD, zielony lakier do paznokci, suszarkę, za to, że mogłyśmy się jeszcze lepiej poznać, za to, że był to nasz już ostatni wspólnie spędzony tak długi czas, ale myślę, że pomimo tego, że będzie mi brakować Twojego śmiechu, nasza znajomość przetrwa.
 DZIĘKUJĘ! ;*


Aktualnie zwiedzam sobie Bieszczady, wcześniej byłam w Krakowie, ale o tym napiszę innym razem. Pozdrawiam :D




 Matka Boża Niezawodnej Nadziei z Jamnej ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz